Alarm porodowy we Włoszech

Czytałam gdzieś, że kraj bez dzieci to kraj bez przyszłości. Twierdzenie mocne, przede wszystkim dlatego, że zestawione z obecną sytuacją we Włoszech, ale niezwykle prawdziwe. przeraża? Martwi się? Do tego stopnia, że Bel Paese uruchomił alarm porodowy. Jednak pytanie, które nasuwa się naturalnie w obliczu tego, co można określić jako przepowiedzianą tragedię, brzmi: czy w ostatnich latach zrobiono coś, aby zmienić sytuację. Pytanie, na które musimy odpowiedzieć nie.

Robiąc coś, nie mam na myśli tylko propagandy politycznej ani wszystkich tych wyczynów medialnych, które wzmacniają i cenią rodzinę.I nie mówię nawet o zaproszeniu, jakie papież kilkakrotnie kierował do rodzin, mówiąc o dzieciach jako o najpiękniejszym darze życia. Ma rację i nie wątpię w to. Ja też to wiem, że nie jestem matką i wiedzą o tym wszyscy ludzie, którzy każdego dnia dokonują tylu wyrzeczeń, aby zapewnić swoim dzieciom godne życie. Wiedzą o tym nawet ci, którzy chcieliby zostać rodzicami, ale czują potrzebę odłożenia tego na później.

Tak, ponieważ podczas gdy wszyscy krzyczą na alarm, wymachując wskaźnikami denatalizacji, które są bardzo wysokie, nikt nic nie robi. Nikt tak naprawdę nie pomaga rodzinom. A przypomina nam o tym fakt, że żyjemy w kraju, w którym 80% matek jest zmuszonych zrezygnować z pracy, aby opiekować się dziećmi. Kraj, w którym w niektórych regionach gminy bez przedszkoli stanowią większość. Kraj, w którym posiadanie dziecka kosztuje rodzinę ponad 600 euro miesięcznie.

Włochy to kraj starych ludzi, tak mówią. I mają rację. Jakie to jednak szczęście, że mamy takich dziadków, którzy opiekują się wnukami i pozwalają wszystkim rodzicom iść do pracy, gdy brakuje placówek opieki nad dziećmi lub są one zbyt drogie.Ale jeśli nie ma dziadków, to jedyną alternatywą jest odejście z pracy, ale bez pensji, jak możemy utrzymać dziecko? A jeśli nie możemy utrzymać dziecka, to jak w ogóle decydujemy się wydać je na świat?

Włochy nie są krajem przyjaznym rodzinom

To błędne koło, które powtarza się w nieskończoność, nigdy nie oferując prawdziwego wyjścia. Jednak wszyscy namawiają nas, abyśmy przynajmniej o tym pomyśleli, żeby założyć rodzinę. Alarmują nas niepokojącymi danymi, które poważnie zagrażają przyszłości naszego kraju. Ale kto myśli o naszej przyszłości?

Ponieważ jest jasne, że wszystko, co zostało zrobione i powiedziane do tej pory, nie postawiło kobiet ani rodzin w stanie gwarantującym godne życie wszystkim członkom, a dotyczy to zwłaszcza grup najsłabszych.

Oczywiście jest też wiele osób, które decydują się nie mieć dzieci, po prostu dlatego, że nie chcą.Ponieważ mają inną oczekiwaną długość życia niż założenie rodziny. I dobrze, w końcu nigdy nie przestaniemy powtarzać, że posiadanie dzieci to decyzja jednostki i pary, a nie nikogo więcej.

Niepokojącym faktem, moim zdaniem, nie jest to. Niepokojący jest fakt, że jest wiele par, które bardzo pragną dziecka, ale odkładają tę decyzję, bo Włochy nie są krajem przyjaznym rodzinie. Nie dlatego, że kobiety są zmuszone do życia w ciągłej równowadze między pracą a rodziną, niepewnej równowadze, do której dochodzą uprzedzenia i stereotypy dotyczące macierzyństwa w pracy.

Na pewno smutna jest myśl, że człowiek jest zmuszony zrezygnować z marzenia o założeniu rodziny, bo inaczej musiałby zrezygnować z pracy, a bez pracy prawdopodobnie nie byłby w stanie utrzymać dziecka .

Nie założenia, ale liczby.Potwierdza to chociażby raport INL opublikowany we wrześniu 2021 r., z którego wynika, że trzy na cztery kobiety odchodzą z pracy, by zająć się dziećmi. Z faktu, że nikt nie robi nic, aby pomóc rodzicom godzić życie rodzinne z życiem zawodowym, a dowodem na to jest fakt, że miejsc dostępnych we włoskich przedszkolach nie wystarcza jeszcze na pokrycie oferty, podczas gdy w wielu gminach włoskich jest wciąż brakuje placówek opieki nad dziećmi. Według Istat we Włoszech na każde 100 dzieci poniżej trzeciego roku życia przypada tylko 25 miejsc.

I podczas gdy firmy upadają, małe sklepy są zamykane, a rodziny nie są już w stanie związać końca z końcem, ze względu na wielki kryzys energetyczny, który przeżywamy, tutaj jesteśmy proszeni o posiadanie większej liczby dzieci. Bo to oni są przyszłością tego kraju. Ale jak możemy zagwarantować dzieciom przyszłość, jeśli nie mamy już gwarancji nawet teraźniejszości?

Dane Istat i alarm narodzin

Rozmawialiśmy o przerażających danych, które podniosły alarm dotyczący urodzeń we Włoszech. Ale czym one są?

Rozpowszechnił je Istat, który zadeklarował, że nasz kraj jest najstarszym krajem na świecie, ustępującym tylko Japonii, a sytuacja przed nami jest równie tragiczna dla przyszłości terytorium, jak dramatyczna dla starszych ludzi, którzy ryzyko pozostawienia samego i bez opieki.

Raport Istat patrzy na teraźniejszość, aby dokonać przyszłych szacunków, co z pewnością nie jest pocieszające. W rzeczywistości postawiono hipotezę, że w 2041 r. pary, które będą miały dzieci, będą stanowiły zaledwie 24,1% populacji, czyli mniej niż jedną czwartą. Ci, którzy decydują się nie mieć dzieci, potwierdzają zatem tendencję wzrostową, która z kolei przewiduje bardzo znaczny spadek liczby ludności. Według danych faktycznie w 2040 roku w naszym kraju będzie o ponad 10 mln mniej ludzi, a w 2070 o 47,7 mln mniej.

Mniej dzieci i więcej zmarłych. Według danych, w 2049 roku liczba zgonów w naturalny sposób przekroczy liczbę urodzeń, co doprowadzi osoby starsze do życia w samotności i rozpaczy. Co więc zrobić w obliczu tego wszystkiego?

Stanie z boku i obserwowanie nie wydaje się możliwością do rozważenia, ale nawet wydanie na świat dzieci w kraju, którego nie możemy uznać za przyjazny rodzinie, może być rozwiązaniem. Tymczasem są jednak tacy, którzy obiecują nam wielkie zmiany dzięki środkom przewidzianym w ustawie o rodzinie, planie, który przewiduje wdrożenie całego szeregu konkretnych i realnych środków, aby pomóc młodym ludziom, kobietom i wszystkim rodzinom . I miejmy nadzieję, że tym razem sytuacja naprawdę się zmieni.

Kategoria: